top of page

Po ciężkim czasie dla poezji, jakim była epoka pozytywizmu, liryka znowu powróciła do łask. Twórcy młodopolscy odrzucili wszelkie zasady oraz pełnienie przez sztukę funkcji innych niż estetyczna. Hasłem wielu artystów stało się „sztuka dla sztuki” (fr. l’art pour l’art), czy też innymi słowy „sztuka jest celem sama w sobie”. W utworach z czasów modernizmu na próżno więc szukać treści dydaktycznych czy politycznych, dążono bowiem przede wszystkim do doskonałości formy.

W wierszach Młodej Polski częsty jest nastrój zniechęcenia i melancholii związany z prądem ideologicznym zwanym dekadentyzmem. Wykształcił on się we Francji u schyłku XIX wieku i został silnie zainspirowany filozofią Arthura Schopenhauera. Jednymi z najważniejszych francuskich poetów zaliczanych do dekadentów są: Jean Arthur Rimbaud, Charles Baudelaire oraz Paul Verlaine.
 

W poezji modernizmu, podobnie jak w malarstwie, można rozróżnić szereg stylów. Są to: wcześniej omawiany już dekadentyzm; parnasizm, czyli nawiązania do mitologii i Biblii oraz wyznawanie hasła l’art pour l’art; impresjonizm, w którym autor wyrażał swoje stany emocjonalne za pomocą opisów pejzaży; symbolizm, gdzie operując symbolami autorzy poruszali zagadnienia metafizyczne i egzystencjalne; naturalizm, w którym nieraz odwoływano się do estetyki turpizmu; ekspresjonizm – ukazywanie wizji biorących się z wyobraźni podmiotu, poruszanie problematyki etycznej.

 -Tadeusz Miciński-

Tak jestem smętny…

Tak jestem smętny jak kurhan na stepie 
a tak samotny, jak wicher na morzu 
a tak zbłąkany, jak liść na rozdrożu 
a tak zwinięty, jak połoz w czerepie. 

Straszą mnie widma i tajemne zbrodnie, 
śpiewają rajów skrzydlate Ahury 
gdybym rozedrzeć mógł na sercu chmury, 
rzucałbym gwiazdy sercem bezpodobnie! 

Gdybym ja nie był druid skamieniały, 
bóg bez wieczności i król bez korony 
gdybym ja nie był ptak morski szalony 
gdybym ja nie był od męki sczerniały, 
gdybym ja nie był jak śpiew na mogile 
powiódłbym - na Termopile!

 

Biją w mą czaszkę, jak w dzwon, głuche grzmoty 
i krwawa ręka pisze mi przekleństwo. 
Ja wybierając los mój, wybrałem szaleństwo 
i porzuciłem raj i zeszłem w czarne groty. 

I płynę w mrok - i wiem, że oto zgasnę, 
jako pęknięte słońce. W imię Ojca, Syna! 
mam w sercu głaz, a tu głębina - 
jam tułacz - ale będę miał królestwo własne. 

Ta lufa zimna - lecz ogień gorący - 
dobry to ogień, co ucisza serce - 
na górach wschodzi blask błogosławiący 
me wrogi i płaszcza królewskiego zdziercę. 

Samobójca


Jako pelikan - krwi mojej żywicą 
karmiłem - nicość! - a dzieci me z głodu 
umarły - a moja Matka niewolnicą 
obraca w żarnach krew i łzy narodu. 

Wezmę mój pług - ja Piastów pogrobowiec - 
ja dumny kneź - zaoram ziemię czarną - 
i będą iskry iść - jak złote ziarno. 
- A na Łomnicy - strzaskam z porfiru grobowiec 
i wyjmę moje serce...

bottom of page